W środę jak odprowadziłam dziecko do szkoły wychowawczyni Filipa zaczepiłam mnie i jeszcze dwie matki ze stwierdzeniem aby w ferie pomalować klasę i żebyśmy nad tym pomyślały. Jak powiedziałam mężowi o tym to prawie wyszedł z siebie i zabronił mi dokładać się do tego choćby złotówką, bo jak się dołoże to będę mogła w tej klasie zamieszkać:) Nasze ferie rozpoczynają się od tego poniedziałku, więc teoretycznie na zorganizowanie czegoś zostały tylko czwartek i piątek, ale to nieistotne...
Wczoraj rano znowu miałyśmy "zebranie" korytarzowe po odprowadzeniu dzieciaków do szkoły. Wyraziłam swoje i męża zdanie, że nam to zupełnie się nie podoba. Pani Krysia (babcia jednej z dziewczynek z klasy Filipa i przy okazji sprzątaczka w szkole) baaaardzo krytycznie się na mnie spojrzała. Dziewczyny stwierdziły, że wszystkich rodziców nie ma i może pani Mariola (wychowawczyni) napisała by o tym w zeszycie korespondencji tak aby każdy rodzic o tym wiedział i wyraził swoje zdanie i aby przyjechała na 7:45 abyśmy mogli wszyscy razem z nią porozmawiać.
W zeszycie pojawiła się taka wiadomość z ustaloną (??!!) już data remontu i kwotą stawki
Dzisiaj pani Mariola przyjechała oczywiście za 5 ósma, więc czasu na rozmowę nie było. Znowu zrobiłyśmy "zebranie" korytarzowe i po raz pierwszy szlak mnie trafił. Oprócz mnie była mama, która się nigdy nie oddzywa i na wszystko zgadza (zapłaciła 15 zł), mama, która zapłaciła, ale palcem nie kiwnie więcej, bo to wszystko na ostatnią chwilę było powiedziane, mama, która jest w radzie rodziców (kandydatura pani Marioli), jest bogata, nieasertywna i na wszystko się zgadza a jej mąż na remont oddeleguje pracownika z firmy, pani Krysia i mama, która tak jak ja nie zapłaci i palcem nie kiwnie.
Pani Krysia stwierdziła, że wszystkie pieniądze , które były przeznaczone na remont poszły na ocieplenie i specjalną obejmę drugiego budynku (nasza wiejska podstawówka składa się z dwóch osobnych budynków) a pani Mariola chciała powiesić tablicę korkową, którą dostała z jakiegoś tam projektu, ale jak zerwie starą to będą brzydkie ślady i trzeba klasę pomalować???!!!!??? Do tego palnęła, że szkoła nie ma pieniędzy (chciałam zaznaczyć, że organizowane były 2 imprezy płatne dla uczestników na wyremontowanej ze środków gminnych sali gimnastycznej na których szkoła zarobiła i to sporo nie ponosząc zupełnie kosztów typu jedzenie, bo rodzice MUSIELI się zorganizować i to zapewnić dla wszystkich, czyli np upiec ciasta żeby Ci co się bawią mieli co jeść) a ona od 5 lat nie dostała żadnej subwencji i jej koleżanki po fachu też nie. Koleżanki po fachu to jeszcze dwie panie sprzątaczki. Na tak małą podstawówkę mamy 3 sprzątaczki (nie wierze, że 90 dzieciaków jest w stanie tak nabrudzić aby tyle osób sprzątających musiało być, w szkole filipowego kuzyna na ok 1000 dzieciaków są 6 pań) i 2 konserwatorów!!!!! Wtedy ta matka, która też nie zapłaciła wyszła. Iwona sprząta w jednej z przychodni i jest sama, nikt jej nie pomaga. Trafiło ją stwierdzenie pani Krysi, że to przy sprzątaniu trzeba będzie pomóc. To ja mam pytanie co te 3 panie robią w tej szkole.
Żeby nie było, że nie szanuje osób sprzątających przez dwa lata harowałam w hotelu robiłam zabiegi na spa, sprzątałam całe wellness plus czasami pokoje i hol, do tego "gotowałam" w tajskiej kuchni, więc wiem z czym to się je.
A po południu zostałam doprowadzona do wrzenia. Dorota jako jedyna matka nie miała nic napisane w zeszycie korespondencji i po odebraniu córki poczekała na panią Mariole, żeby jej powiedzieć co myśli. Z Filipem wyszliśmy na dwór aby na nią poczekać, jak wychodziłam to usłyszałam żalenia pani Marioli, że prawda jest taka, że tylko 8 osób zapłaciło (w klasie jest 14 dzieciaków). Dorota dosłownie pół minuty później wyleciała ze szkoły i mówi, że do klasy weszła pani dyrektor i zapytała się na co znowu zbieracie pieniądze. Pani Mariola na to że "RODZICE WYMYŚLILI SOBIE MALOWANIE KLASY" Jak ja żałowałam, że nie czekałam na Dorotę w korytarzu tak aby słyszeć całą rozmowę. No przecież jakbym tam wlazła to chyba łeb bym jej ukręciła!!!!!!!!!!!
A remont to jeszcze podobno nas czeka jak dzieciaki będą przechodziły z trzeciej do czwartej klasy
Kłamie w żywe oczy babsztyl!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mnie już też raz okłamała sugerując, że moje dziecko kłamie!!!!
A co tam jak się żalić to do końca.
Filip jest jedynym dzieckiem w klasie, które nie chodzi na religie. To jest długa historia co, czemu, jak i dlaczego, ale pokrótce byliśmy z mężem chrzczeni, byliśmy u komunii, mój mąż ma bierzmowanie, ja już nie, bo rodzice dali mi wolną wole, ślubu kościelnego nie mamy, Filip nie był chrzczony. Doszliśmy do wniosku, że jak będzie chciał to w późniejszym czasie sam zadecyduje co i jak. Filip jest bardzo tolerancyjny i szanuje każdego równomiernie. W ogóle nie zwraca uwagi na to kto jest jakiego wyznania. Miał etap, że bardzo chętnie chodził z babcią do kościoła po czym stwierdził, że to co mówią o Jezusie to jest ściema. Ja staram mu się tłumaczyć wszystko i Filip doskonale wie, że są tacy co bardzo wierzą i są tacy co nie, są też tacy, co mają inną wiarę jak np nasz nauczyciel skrzypiec. Jest on świadkiem Jehowy i np nie uczył go grania kolęd i Filip to rozumie, drugie dziecko uczone przez tego pana i jego matka byli tym faktem zniesmaczeni.
Ale do rzeczy...
Przed świętami dzieci przygotowywały się do jasełek. Pani w klasie pytała się czy w domach śpiewane są podczas wigilii kolędy. Dwójka dzieci w tym Filip powiedziała, że u nich się nie śpiewa. Filip opowiadając mi to powiedział, że pani była rozczarowana. Noż ku...... nie ma prawa komentować tego choćby najmniejszym gestem czy mimiką. Zanim do niej poszłam na drugi dzień wzięłam sobie na bok chłopca z Filipa klasy i pytam się jak to było. Oli użył stwierdzenia, że pani było przykro, że nie u wszystkich się śpiewa kolędy. Z pewnością, że to nie tylko wymysł Filipa poszłam do pani a ona mi na to, że przecież by sobie na jakiekolwiek komentarze nie pozwoliła. Z tego wniosek, że moje dziecko oraz inne dzieci kłamią!!!!!! Ja nie wiem jak ona radziła sobie z dziećmi świadków Jehowy, bo u nas jest sporo takich rodzin, a pani Mariola za moich czasów miała przynajmniej 5 takich dzieci.
No ulżyło mi:)
A w międzyczasie jak to pisałam to na dworze zrobiło się tak:)
...................................................................................
To jeszcze nie koniec:)
Muszę Wam polecić lekturę dwóch blogów