A w ten weekend wylądowałam najpierw w Kowarach na 500-leciu tego miasta, a w niedziele przez totalny przypadek w Radoniowie.
O Kowarach lepiej zapomnieć, więc tylko pokażę jakie kolczyki kupiłam sobie od znajomej
klikając poniżej przeniesiecie się na jej fanpejdża
Natomiast w niedzielę przez przypadek jak już pisałam wylądowałam na dożynkach w Radoniowie.
W sumie miałam być w na dożynkach gminnych Czarnego Boru, ale wyszedł mały kwas...
Nasze stoiska były organizowane przez firmę, która zapewniała oprawę artystyczną i prowadzenie dożynek. Właścicielka to znajoma wiec o wszystkim nas informowała. W związku z tym, że w sobotę była brzydka, deszczowa pogoda organizatorzy dożynek postanowili przenieść imprezę z pleneru do hali. Dostaliśmy telefon do organizatora dożynek z prośbą aby im dać znać czy rzeczywiście przyjedziemy aby oni mogli się zorganizować z miejscem. Koleżanka zadzwoniła i dowiedziała się, że dla nas nie przewidzieli miejsca...
No dosłownie taki kwas, że szok...
Ale w sumie przez to trafiłam na dożynki gminne do Radoniowa, kilka wiosek ode mnie.
Tyle darmowego jedzenia to ja nigdy nie widziałam na takiej imprezie!
Bigos, gołąbki, zupa cygańska, grochówka pieczywo czosnkowe, ciast chyba z 10 rodzajów plus to big co na zdjęciach umieściłam tam poniżej.
Nigdy się tak za darmo nie nażarłam (inaczej nie można tego określić :) )
Zapraszam do zdjęć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz