Podglądacze:)

czwartek, 8 września 2011

Leniwa jestem...,

ale żeby nie było, że nic rękotwórczo nie robię, to dzisiaj zdjęcia tego co ostatnio powstało. Jeżeli coś robię to są to głównie prezenty... i tak oto powstały:
miś, któremu nadano imię  Melchior (zdjęcie z blogu NordBerda podkradzione, bo ja misiowi osobiście zdjęcia nie zrobiłam)


Kolejny miś powstał dla Sydonii:) imienia chyba jeszcze nie ma...


Dla Sydonii powstały też kolczyki:) - zdjęcia z sydoniowego bloga:) Kolczykom też jakoś sama zdjęć nie zrobiłam...




Jest jeszcze miś, który właściciela nie ma...

środa, 7 września 2011

Otrzymałam oficjalne pozwolenie...

...więc ogórki poszły w ruch:)




Na śniadanie najlepsze na świecie ogórki z najlepszym na świecie masłem pomazankowym made by Czech Republik. Gdyby ktoś się pytał do obiadu, czyli smażonego makaronu i tortilli też były ogórki. Na kolacje też będą ogórki 



Żeby post nie był na wskroś ogórkowy, przedstawiam Wam... tadam... filipowe skrzypce:)



A tak wygląda Szczecin na zakupach w jednej z jeleniogórskich Biedronek

Weekend pełen atrakcji

Ostatnie dni były bardzo wyczerpujące. Zaczęło się od 1 września. Rozpoczęcie roku razy dwa:) Pierwsze w szkole podstawowej. Po raz pierwszy odkąd w szkolnictwie pojawiło się gimnazjum nasza szkoła osiągnęła 9 z przodu i liczba dzieci uczących się w roku szkolnym 2011/2012 wynosi równiusieńkie 90:) Z ciekawostek przyrodniczych;) klasa Filipa jest klasą najliczniejszą i liczy sobie 14 uczniów:)




Po porannym rozpoczęciu roku w szkole podstawowej czekała nas uroczysta inauguracja roku szkolnego w szkole muzycznej. Szkoła na tą uroczystość wynajęła salę koncertową w Filharmonii Dolnośląskiej w JG. Na scenie wystąpili uczniowie szkoły: chór (Filipa też czeka jak dotrwa do 4 klasy), zespół gitarowy i zespół smyczkowy. Oczywiście największe poruszenie u mojego dziecka wywołało pojawienie się skrzypiec:)



W piątek oprócz odprowadzenia  Filipa do podstawówki czekało mnie jeszcze zebranie organizacyjne w szkole muzycznej. I powiem Wam, że to koszmar był. Ja nie wiem co tam robiłam... te matki, ci rodzice to taki przerost formy nad treścią, chyba spełniają swoje marzenia poprzez dzieci. Jedna matka wypaliła, że ona musi szkołę zsynchronizować z hiszpańskim, na co pani prowadząca spotkanie zrobiła oczy. Dziecko tej pani siedziało skulone, ze spuszczoną głową, w ogóle się nie odezwało. Ja tam z Filipem to tacy kosmici byliśmy, pełen luz, śmiechy, chichy.
Sobotę spędziliśmy na corocznym festynie energetyki:) Dziecko mi się wyszalało za wszystkie czasy:)





A wieczorem koncert Hey i 2 pokazy sztucznych ogni po 7 minut!!! Mega!!!Filmy z koncertu słabej jakości, bo się bujaliśmy i ostrość uciekała:)



Chciałam dodać jeszcze film ze sztucznymi ogniami abyście poczuli się jak na Sylwestra, ale blogger odmawia posłuszeństwa przy filmie długości 7 minut:(
Cytat dnia wczorajszego by Filip: "Byłem sierotą. Oglądałem sobie filmiki. A teraz przyszedł czas grania..."
Do domu przybyły skrzypce...