Podglądacze:)

środa, 20 lipca 2011

Ślimak, ślimak wystaw rogi...

Wczoraj po odwiezieniu do pracy męskiej głowy rodziny zatrzymaliśmy się z Filipem we Wleniu. Mieszkałam tam przez pierwsze 4 lata życia, a potem spędzałam każde wakacje, ferie i święta. Zatrzymaliśmy się pod byłym już domem mojego dziadka - w zeszłym roku dom sprzedaliśmy. Był to dom moich marzeń. Zawsze chciałam w nim zamieszkać. Miejsce cudowne. Zaraz za płotem zaczyna się las i góra na szczycie której znajduje się kapliczka św. Jadwigi, ruiny zamku i pałac. Dom został sprzedany, boleje nad tym, ale dlaczego to długa historia i szczerze wszyscy współczujemy ludziom, którzy go kupili..., ale nieważne. 
Strasznie chciałam pokazać Filipowi, gdzie jego mamusia bawiła się w chowanego jak była mała. Wciągnęłam go na górę czarnym szlakiem i nawet nie wiecie w jakim szoku byłam jak las może się zmienić przez 20 lat!!! Szok!!! Miałam wrażenie, że zdziczał (ale to dobrze zrobił się tajemniczy), a moje poziomo rosnące drzewo się złamało.Troszkę moich magicznych schodów też pokryło się roślinnością i zdziczało. 








Niestety na basztę nie weszliśmy - remont, ale bardzo się z tego ciesze, bo faktycznie to zaczynała już być ruina ruiny. Zamek zmieniał się odkąd pamiętam. Pierwszy jego obraz już się zatarł, bardziej jestem w stanie wymienić to co się z czasem pojawiało niż opisać jak wyglądał za czasów pierwszych zabaw.


 Tak to blond cudo pośrodku to ja:)
Pamiętam pierwsze wykopaliska, które pozostawiły po sobie mały kawałek posadzki kamiennej jakby małej sali z bardzo wąskimi schodkami, a raczej ich zarysem, nowe 'komnaty' amfiladowe i góry gruzu. Znaleźli wtedy ceramiczne naczynia, zresztą teraz przy remoncie też trochę kopią i znowu naczynia wydobyli. Zawsze marzyłam o posiadaniu takiego małego kawałeczka z tamtej epoki tylko dla siebie.






A może ktoś ma takie krzesła, chociaż jedno, bo mi się takie chce:)




 Po drodze zaliczyliśmy jeszcze zaporę w Pilichowicach





Na koniec krótka historia o tym jak można stracić zęba na wafelku ryżowym:)




 I już naprawdę na sam koniec tytułowy ślimak, który w kończu doczekał się swoich 5 minut:)



15 komentarzy:

  1. Wspomnienia to chyba najpiekniejsze co nam pozostaje, jesli to sa te dobre oczywiscie :) Tez marze o takim domku blisko lasu i zamku, mam tylko nadzieje, ze w tym bylym Twoim domu nie straszy i nie dlatego wspolczujesz tym ludziom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się rozmarzyłam... i co teraz mam z tym fantem zrobić? Człowiek się tak naogląda cudzych wspomnień, zaczyna wracać do swoich i co mu się po tym wszystkim nasuwa na myśl, licznik - ile to lat temu było... psia krew lepiej nie mówić...

    OdpowiedzUsuń
  3. butterfly domek piękny... osiedle też, 6 takich samych poniemieckich domków z cudownym murem pruskim..., ale nie do dźwignięcia finansowo jeśli chodzi o remont... gdyby chociaż można było zamieszkać i w międzyczasie robić...echh szkoda gadać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu ja lubię wiedzieć, lubię pamiętać a już tyle rzeczy umknęło z głowy... cudze wspomnienia też są fajne, lubię słuchać, a licznik olać trzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia, a ja kocham zamki. Jak tylko jest możliwość to zwiedzam kolejny zamek, kolejną ruinę, kolejny kamień który kiedyś był zamkiem a potem ruiną. Zawsze się czuję jakbym była w innej epoce. Dlatego ten wpis taki piękny :)
    p.s. i też marze o takim chociaż małym kawałku ceramiki, który byłby moją własnością

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!
    We Wleniu przeżyłam dzieciństwo i są to moje najpiękniejsze lata. Mieszkałam w centrum miasteczka, tuż przy Bobrze, ale w pałacu, o którym piszesz pracowała przez jakiś czas moja mama - było tam sanatorium. Pamiętam niesamowity, tajemniczy park, omszałe schody, na których wg legendy odbiła się stopa św Jadwigi oraz ruiny zamku (na jego murach zawsze roiło się od wielkich winniczków. Cudowne lata! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Dziś doszły do mnie kolczyki i muszę Ci powiedzieć, że są fenomenalne!!! Zauroczona jestem precyzją ich wykonania i starannością!!! Są po prostu piękne - bardzo, bardzo Ci za nie dziękuję :-) i już wiem, co nałożę na chrzciny (które mam niebawem)!
    A miejsce twego dzieciństwa - piękne! Ja jestem w mieście wychowana i nie bardzo miałam dostęp do takich widoków jak Ty za młodu, więc zazdroszczę!
    Jeszcze raz dziękuję ślicznie i pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękne miejsce... i te drzewa,ach;)
    śliczne zdjęcia;D
    a krzesełka takowego niestety nie mam, a jest śliczne;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czarna Jagodo zamki to ja kocham i cieszę się że w dolnośląskim jest ich tak dużo:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sabo sentyment pozostaje i zawsze chętnie się zatrzymuje we Wleniu jak tylko przez niego przejeżdżam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Krysiu ciesze się, że Ci się podobają:)
    Przepraszam, że tak późno wysłałam, ale one były w innym miejscu niż ja;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sydoniu już się stęskniłam za Twoimi wpisami:D
    Jakaś nowa zagadka??
    Jako najlepszy kierowca na świecie zawiozę Was w każde miejsce które wybierzesz:) Cały region jeleniogórski jest piękny, jak człowiek dobrze poszuka to i może jakieś odludzie typu Jaworze by się znalazło, ale patrząc na Wasze zdjęcia Jaworze jest jedyne w swoim rodzaju... i się rozmarzyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudne zdjęcia!
    Pozdrawiam i dziękuję za udział w candy,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  14. O mamusiu :) Wleń to moje miejsce rodzinne :)) mieszkali tam moi dziadkowie i mieszkałam tam ja przez kilka ładnych lat.... zmieniło się miasteczko na ładniejesze :) czasami jak jadę do Lwówka to proszę męża żebysmy przejechali przez Wleń sentyment pozostaje...

    OdpowiedzUsuń